Sztuka zrobienia magicznego stołka, za którego pomocą niezawodnie można było rozpoznać wszystkie czarownice i bosorki, przyszła na Spisz i Orawę z Węgier. Stołek taki po węgiersku nazywa się Luca széke. Metoda ta znana była również na niemalże całej Słowacji, gdzie stołek nazywano luciový stolček.
Jak go zrobić? Sztuka ta wymaga cierpliwości i precyzji, lecz daje stuprocentowe efekty.
Pracę rozpoczynano w dzień świętej Łucji, po czym każdego dnia należało pracować nad inną częścią stołka, a najlepiej było zrobić go z dwunastu różnych gatunków drewna. Przez cały ten czas, aż do Wigilii, nie wolni było plotkować ze starymi babami. Podhalańscy bacowie natomiast zalecali pracę wyłącznie po zachodzie słońca, równocześnie z kręceniem bicza. Orawscy eksperci twierdzili, że stołek zrobiony z drewna świerkowego, ważne, by nie użyto ani jednego gwoździa. Najbardziej skrupulatni bacowie twierdzili, że należało go wykonać dokładnie dwunastoma cięciami siekiery. Praca nad magicznym stołkiem nie była prosta. Na Węgrzech do tej pory mówi się, że jeśli ktoś robi coś bardzo wolno, to „robi coś jak stołek Łucji”.
Najważniejsze, żeby stołek był gotowy przed pasterką. Według zaleceń węgierskich mistrzów należało wziąć go na pasterkę, ale zanim można było na nim usiąść, trzeba było narysować naokoło magiczny krąg. O północy, w momencie poświęcenia hostii, przychodził malutki diabeł i próbował wyciągnąć z kręgu. Jeśli udało mu się oprzeć dawał wszystko, o co go poproszono. Wtedy osoba siedząca na stołku miała specjalny rodzaj widzenia – była zdolna dostrzec wszystkie czarownice, niestety one również ją widziały.
Według innych przekazów, kiedy zadzwoniono na pasterce po raz trzeci, należało stanąć na stołku za drzwiami kościoła i zaglądać do środka przez dziurkę od klucza. Wtedy można było zobaczyć wszystkie strzygi. Jeśli ktoś chciał być bardziej bezpieczny, mógł obserwować je z chóru.