Gwoździe, jabłka, zupa z igieł – jak rozpoznać czarownicę?

Najstarszy sposób rozpoznawania czarownicy – z pierwszej połowy XIX wieku – znamy z rękopisu Ludwika Kamieńskiego, będącego pierwszym etnograficznym opisem Podhala.

Kobiety gotowały w garnkach płócienne worki wypełnione igłami i szpilkami – wtedy czarownica czuła, jak gorąco pali ją od środka. Musiała zjawić się w chacie, żeby jakimś sposobem przewrócić garnek lub zgasić ogień. Wtedy gospodyni wiedziała, która przebiegła czarownica odbierała jej krowom mleko.

Sposobów rozpoznawania czarownic było o wiele więcej.

A dzień świętej Łucji należało zebrać szczapki drewna koło pnia, na którym było rąbane. Każdego kolejnego dnia dorzucało się jedną szczapkę. Po wieczerzy wigilijnej drewno to należało spalić i w ten sposób zyskiwało się ochronę przed czarami. Jeśli w momencie wrzucania drewna do pieca przyszła obca kobieta, była to właśnie czarownica.

Spiszacy potrafili rozpoznawać czarownicę, używając gwoździa. Należało wziąć nowy gwóźdź i wbić go w kawał drewna i każdego dnia do Wigilii po trochu do dobijać. W Wigilię można było zobaczyć, jak czarownice próbują wyciągnąć go zębami. Sposób był ryzykowny, bo jeśli coś poszło nie tak, biada temu, kto tak słabo gwóźdź wbił.

Na Spiszu demaskowano czarownice przy użyciu jabłka. We wsi Hawka w dzień świętej Łucji parobkowie nadgryzali jabłko, a na Wigilię, podczas pasterki, kiedy ksiądz śpiewał Gloria, musieli zjeść je do końca. Po wyjściu z kościoła każda kobieta, która była strzygą musiała podejść i porozmawiać. W Haligowcach każdego dnia od Łucji do Godów, czyli Bożego Narodzenia, wbijali w nie nóż. Na Wigilię wystarczyło przybić jabłko nożem do drzwi od zewnątrz – pierwsza kobieta, która zobaczyła ten nóż po pasterce, była czarownicą

W Spiskiej Białej czarownice dojrzeć mogli pasterze trąbiący na pasterce, gdy popatrzyli do środka trąby, jednak obowiązywał ich zakaz opowiadania, co zobaczyli.

Na początku XX wieku w okolicach Nowego Targu eksperymentowano z rozpoznawaniem czarownicy za pomocą miotły. Miotłę należało robić przez dwanaście dni, a potem przyjść z nią na pasterkę. Metoda ta okazała się zawodna, gdyż śmiałek często kończył zamordowany przez czarownice tą właśnie miotłą. Zabezpieczyć się można było biczem kręconym od Łucji codziennie po zachodzie słońca, należało tylko znać odpowiednie zaklęcia.

Najpewniejszym sposobem rozpoznania strzygi był jednak stołek.

Powiązane zdjęcia: