Drugą formą obrony przed czarownicami był całkowity zakaz pożyczania czegokolwiek w wigilię świętej Łucji, obowiązujący zresztą na całej słowiańszczyźnie. Bosorki chodziły po wsi i pod błahymi powodami chciały pożyczyć cokolwiek, choćby zepsute sprzęty lub kępkę sierści. Potrafiły taki przedmiot odmienić, zawinąć w szmatkę i podrzucić jako „czary” w innej zagrodzie. Gospodarzowi, od którego czarownica pożyczyła nożyczki, padały zwierzęta, temu, który pożyczył jajko, kury nie znosiły jajek, a jeśli pożyczył chleb, nie miał go przez cały rok.
Czarownice do swoich czarów używały również ziemi z grobów, drewna z trumien, kości, włosów, nawozu czy mchu ze ścian. W dniu świętej Łucji przygotowywały szkodliwe zioła potrzebne były do czarów w innych dniach.
W ten dzień pilnowano dzieci i kobiet, nie mogły wyjść z domu po zmroku. Czuwano przy kołysce niemowlaka, żeby bosorki go nie wykradły i nie umieściły w niej odmieńca.
W Lendaku członkom rodziny wkładano do ust czosnek i zamawiano zaklęcie: „Niech wam idzie wszystka psota, niech wam idzie wszystka bieda won, won, won!”.
W dzień świętej Łucji wolno było kraść, należało jednak zrobić to tak sprytnie, żeby nikt nie zauważył – wtedy nie było to grzechem. Dziewczyny kradły, co się dało, a jeśli ktoś znał złodziejkę, mógł przyjść i wymienić skradzione rzeczy na fanty.
Można było ukraść sąsiadowi drewno i palić nim w kominku. Jeśli dziewczyna przyniosła sajt drewna do pary oznaczało to, że wyjdzie za mąż.
W Szczawnicy w wigilię dnia świętej Łucji dzieci i młodzież chodziły po wsi i odganiały czarownice, strasznie hałasując: waliły tłuczkami w garnki i krzyczały: „Czarownice za granice!”.
Jeśli w dniu świętej Łucji krowa straciła mleko, wystarczyło w przeddzień gotować szmatkę do cedzenia mleka z wbitymi gwoździami, wtedy przyszła czarownica i chciała coś pożyczyć. Jeśli była to bardzo silna czarownica, przybyła pod postacią żaby – wskakiwała do izby i chciała wejść pod piec.
Raz chłop, gdy mu na wigilię żaba wskoczyła do kuchni, chwycił siekierkę, odciął jej łapkę i okazało się, że jedna baba ze wsi leży w łóżku, bo coś odcięło jej nogę.