Historia rodzeństwa Czechów malowana na szkle

P 349, to obozowy numer Bronisława Czecha. W Auschwitz przetrwał trzy lata dzięki sztuce, którą uprawiał. Nieznane obrazy malowane na szkle i inne artefakty znajdziemy w najnowszym, piątym już albumie z cyklu: Zakopiańskie Malarstwo na Szkle.  

To album wyjątkowy, pozwala odkryć na nowo postać Bronisława Czecha, przedwojennego sportowca, olimpijczyka, trenera i taternika, więźnia Auschwitz, wysłanego do obozu jednym z pierwszych transportów. Dużą rolę w zachowaniu obrazów malowanych na szkle w obozowej pracowni miały siostry Bronisława – Stanisława i Janina. Obie również opanowały tę tradycyjną sztukę. Nie tylko kopiowały prace brata, aby zachować je od zapomnienia, ale również weszły na swoje indywidualne drogi artystyczne, przyczyniając się do rozwoju tej sztuki.

Bronisław Czech w momencie wybuchu II wojny światowej po nieudanej próbie dołączenia  do polskiej armii wrócił do Zakopanego. Kontynuacja działalności sportowej nie była możliwa. Postanowił więc wykorzystać swoje zdolności plastyczne ugruntowane nauką w Szkole Przemysłu Drzewnego i zaczął zarobkowo malować na szkle. Został aresztowany w maju 1940 roku. Początkowo trafił do Palace – gdzie mieścił się posterunek gestapo, a potem przez różne więzienia do jednego z pierwszych transportów do obozu koncentracyjnego w Auschwitz.

O tym jak wyglądało życie w obozie, dowiadujemy się z tekstu napisanego przez Monikę Golonkę Czajkowską, który powstał we współpracy z Muzeum Auschwitz. O życiu w obozie zagłady w prowizorycznej stolarni, a potem w Lagermuseum, swego rodzaju gabinetu osobliwości, który powstał na bazie historycznych artefaktów skradzionych więźniom obozu –  dowiadujemy się ze wspomnień współwięźniów. Często byli to również górale, absolwenci Szkoły Przemysłu Drzewnego.

Niezwykle wzruszającym świadectwem ostatnich godzin życia Bronisława Czecha są wspomnienia Xawerego Dunikowskiego, rzeźbiarza, który przeżył pobyt w obozie. W liście do siostry Czecha Bronisławy pisał: 

”Razem przebywaliśmy w szpitalu, zmarł nagle, przy mnie, na udar serca, bez boleści.  […] Wzruszający był moment jego zgonu. Siedzieliśmy w oknie, piękny słoneczny dzień. Przed naszym barakiem na placu obozowali Cyganie, grali bez przerwy na instrumentach rozmaite, wesołe utwory muzyczne. Dowiedziawszy się od nas o nagłym zgonie pana Bronisława, przerwali granie i za chwilę zagrali Marsz Żałobny Chopina. Proszę mi wierzyć, że z przykrością ta wiadomość Pani przesyłam”

Uzupełnieniem tekstu są reprodukcje obozowych pac. Tatrzańskie pejzaże, krokusy na hali, bogate ilustracje listów, ale także rzeźby czy zdobione przedmioty. Przenoszenie na szkło tatrzańskich pejzaży, wspomnień dawnych wycieczek w Tatry czy taternickich przejść, zapewne pozwoliło Bronisławowi przetrwać wszystko to, co działo się wokół niego, głód, okrutny obozowy reżim, masowe śmierci współwięźniów – twierdzi Małgorzata Wnuk, która jest inicjatorką powstania całego cyklu albumów Zakopiańskie Malarstwo na szkle.

W albumie znajdziemy również biografie i reprodukcje prac sióstr Bronisława Czecha: Stanisławy Czech-Walczak i Janiny Czech-Kapłan. Autorka tekstu korzystała z wielu wspomnień i artykułów o życiu i pracy obu sióstr. Niestety do współpracy nie udało się namówić jednego z ostatnich żyjących, najbliższych Bronisławowi członków rodziny, syna Janiny, Jacka Czecha Kapłona. Na spotkaniu promującym album tłumaczył, że od lat nie miał dostępu do pamiątek po Bronisławie.

Stanisława Czech-Walczak w rodzinnym domu Czecha założyła izbę pamięci, rodzinne muzeum. Działało do jej śmierci w 2005 roku.  – Przez prawie dwadzieścia lat nie mogłem dostać się do środka i choćby przyjrzeć się pamiątkom po Bronku. Ciotka zapisała tę część domu rodzinie, która przebywa w Kanadzie. Ci ku mojej rozpaczy, niedawno sprzedali tę część domu obcej osobie. Wyznał Jacek Czech-Kapłan.

Całe spotkanie w Czerwonym Dworze możecie obejrzeć w naszej relacji wideo.

Powiązane zdjęcia:

Dodaj komentarz