Zakopiański autor Mariusz Koperski po dwuletniej przerwie wydaje kolejną książkę. Po „Pasji Mateusza”, którą w podtytule określił jako „Powieść awanturniczą o góralach” wraca do prozy z gatunku powieści sensacyjnej.
„Widziałam Joannę” to historia tajemniczego zniknięcia kobiety podczas jazdy kolejką na Kasprowy Wierch.
– Od dawna chciałem napisać tę książkę – opowiada Koperski. – Pomysł przyszedł mi do głowy pewnego razu, kiedy sam jechałem kolejką. Pomyślałem wtedy: A co, gdyby zbrodnia zdarzyła się tutaj, na tej małej przestrzeni, w tym krótkim czasie podróży na górę? To idealny punkt wyjścia do thrillera: zamknąć gdzieś grupę ludzi, spowodować napięcie jakimś tajemniczym wydarzeniem, a potem opisać grę psychologiczną między detektywem a zbrodniarzem.
W powieści Koperskiego tą zamkniętą przestrzenią staje się ostatecznie górna stacja kolejki odcięta od świata przez silny wiatr i śnieżycę. A detektywem chcąc nie chcąc zostaje Iza, zwykła turystka, która na swoje nieszczęście znalazła się o niewłaściwej porze w niewłaściwym miejscu. I jeszcze do tego miała pecha, bo jako jedyna z całego wagonika pamiętała zaginioną tytułową Joannę. Czuje się więc w obowiązku rozwiązać zagadkę jej zniknięcia, a że jest inteligentna i nieustępliwa…
– Praca nad książką była świetną zabawą – twierdzi autor. – Bywalcy Kasprowego wiedzą, jak to jest, kiedy ktoś wybiera się tam na narty. Właściwie od razu po wyjściu z kolejki chce jak najszybciej dotrzeć na stok i zacząć jeździć. Ja byłem tam wiele razy, ale prawie nigdy nie miałem czasu na zwiedzanie stacji. Ale żeby opisać historię Joanny i śledztwa po jej zaginięciu, musiałem spędzić tam więcej czasu i zrobić rzetelny rekonesans. I tu wielką pomocą wykazał się gospodarz miejsca, czyli Polskie Koleje Linowe. Pracownicy PKL oprowadzili mnie po stacji, mogłem zajrzeć dosłownie w każdy kąt. Odpowiedzieli mi także na każde pytanie dotyczące organizacji pracy na górze i spraw technicznych. To dla mnie dodatkowy bonus jako autora, ale także jako narciarza i wielbiciela Kasprowego.
Zresztą to nie jedyna forma pomocy, jakie otrzymałem od PKL. Akurat w ubiegłym roku powstał program „PKL Pasje Górą”, czyli konkurs na wsparcie inicjatyw kulturalnych. A ja akurat skończyłem moją powieść, złożyłem wniosek o dofinansowanie i znalazłem się w gronie tych, którzy je otrzymali. Dlatego dziś mogę się cieszyć książką i podzielić historią zniknięcia Joanny z czytelnikami. Mam nadzieję, że się spodoba, a kiedy następnym razem czytelnicy dotrą na szczyt Kasprowego, pojawią się w ich głowach skojarzenia z wymyślonej przeze mnie intrygi.
opr. redakcja
Zapraszamy na spotkanie z autorem 19 grudnia o godz. 17:00 do restauracji Gwarno w Zakopanem ul. Na Gubałówkę 7.
Jeśli nie możecie przyjść oglądajcie naszą transmisję.